Wrzesień inaczej

Lubię wracać do miejsc, gdzie dobrze się czułem.
Nowe miejsca też lubię, jednak przeżywanie po raz kolejny, tego samego... uspokaja mnie.
Przeżute, skonsumowane, przetrawione.. pozostaje we mnie. Chorwacja wiele lat temu na własną rękę... chcę tam wrócić! Dokładnie w to samo miejsce! Portugalia, 10 lat temu - ciekawe, jak te miejsca wyglądają i smakują dzisiaj, czy Porto smakuje tak samo???
Włochy.
Niewinny wyjazd, gdzieś na wieś. Capo di Ponte, ktoś zna?

Od ONŻ - oporny na życie

Zajechaliśmy po północy.
O poranku budzą mnie melodie wygrywane przez dzwony wiejskich kościołów. Wyglądam przez okno...

Od ONŻ - oporny na życie

Jest wrzesień.
Powietrze rześkie (nie zimne!),słońce oślepia i grzeje. Rozglądam się w około - co widzę? Wieś!.
Wychodzę na balkon. Powietrze łechce nozdrza, obok domu rwąca górska rzeka.
Raj!

Od ONŻ - oporny na życie

BTW.
Nie wiedzieć czemu dzwony grały o pełnej i o wpół ... zawsze inna melodia. Do tego 3 kościoły.
Nad ranem irytujące, z czasem ... urocze :)

Kolejny dzień, inny widok, inny klimat.
Padał deszcze z rana, fatalnie. No cóż, górski klimat!
Dzieci szły do szkoły, babcinki po pieczywo.

Obok naszego domu biegła droga łącząca połówki wsi - most, kładka, miejsce spotkań młodych i starszych, kontemplacji, zamyślenia nad górskim potokiem.
Obserwowałem i karmiłem się tym, co za oknem.

2 metry
Od ONŻ - oporny na życie

5 metrów
Od ONŻ - oporny na życie

10 metrów
Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Mgła opada, wychodzi słońce. Spacer.
Szkoła, restauracja, park, stary kościółek, cmentarz.
Nie należy szukać kolejnych atrakcji turystycznych, przewodnik nie jest potrzebny.. wystarczy zwyczajnie spacerować, poznawać, smakować, wtopić się w otoczenie.
Nagle spostrzegasz, że tutaj czas ma mniejsze/inne znacznie..

Od ONŻ - oporny na życie

Chcesz kupić buty?

Od ONŻ - oporny na życie

Na wzgórzu:

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Drzwi kościoła:
Od ONŻ - oporny na życie

Zwykła wiejska uliczka.

Od ONŻ - oporny na życie

Ale nie tylko wsią człowiek żyje!
Kilka kilometrów i już wbijasz się na autostradę, a po chwili delektujesz się Mediolanem (przereklamowany!), Weroną, Sirmione :))))

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Sirmione, naprawdę polecam!
Tego nie można opisać, musisz poczuć klimat średniowiecznego miasta.
Półwysep - niewielkie miasteczko, na którego wzgórzu, wśród ogrodów usytuowane są rezydencje, na podjazdach auta, które wzbudzają zazdrość, baseny.

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Codzienne inne miasto... pizza, kawa, szwędanie się.

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Od ONŻ - oporny na życie

Auta to inna bajka.
To nie tylko mechanika, czy szpan. To styl życia!
We włoszech kocha sie piękno. Piękne kobiety, styl, noszenie się, moda, samochody...
Alfa, Audi, Fiat (tak, tak!), Ferrari, Porsche.

O poranku, troszkę deszcz padał, spacerowałem po wsi... ot uliczka, ale jednak urocza. Myślę sobie, że fotkę popełnię. Ustawiam parametry, bo warunki trudne... nagle słyszę bulgot silnika.
Wiedziałem, że mogę spodziewać się nietuzinkowego pojazdu...
Nie sądziłem, że zobaczę starszego jegomościa w Porsche 911 A!
Strzeliłem 2 klatki. Przed oczami mam jednak cały film :))

Od ONŻ - oporny na życie

I jeszcze jedno piękne autko:

Od ONŻ - oporny na życie

Nigdy nie spodziewałbym się, że największe wrażenie zrobi na mnie prowincja.
"Moja" wieś Capo di Ponte.
Poranek, rwąca rzeka, dzwony kościoła ...
Hmmmm...
Przewracam się na bok na łóżku przypominającym wyposażenie sypialni naszych dziadków. Znaczy wybrzuszony ku górze materac i puszysta nadmuchana kołdra :)
DZWONY!
W sypialni mieliśmy malutką okiennicę ze skoblem, w celu jej permanentnego otwarcia :))
Otwieram okno i słyszę tą przeklętą, acz zjawiskową melodię dzwonów, chwilę później rwącą górską rzekę.. można chcieć czegoś więcej?
Schodzę do kuchni, nastawiam włoską kafeterę, wychodzę na balkon.. słońce, prowinconalne włoskie śniadanie... wrzesień inaczej.

Komentarze

  1. Capo di Ponte. Znam byłem. Dobre miejsce, dobre wspomnienia :)Warto wracać! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też byłam ... i kombinuję jak wrócić, jak wracać częściej, Tam jest tak urokliwie i klimatycznie ... Cudnie !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli to nie jest jeszcze choroba, że jestem uzależniona od Capo di Ponte? A może jednak jakaś zaraza tam panuje, czy co?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz