Teşekkür ederim Turcjo.

Listopad, zimno, nie aż tak bardzo, ale jednak. Oglądam fotki znajomych na 'bukfejsie' i w Türkiye jest ciepło. Dlaczego mnie tam nie ma?!
Jest niedziela.. najgorszy dzień tygodnia.. bo ani to się relaksować, ani też odliczać dni do weekendu. Pamiętając Turcję, obserwując ludzi, otoczenie.. ten kraj ma o jednego obywatela za mało.



Nie wiem co oznacza znak 'zakaz wypasania kóz' postawiony w parku w centrum miasta, ale wiem, że wszelki inny koloryt, turecka codzienność, jest przeze mnie pożądana! Upajałem się luzem, niespieszną codziennością, która była prawdziwa, a ja patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Widzieliście kiedyś rolnika z bydłem na przyczepie, tankującego na stacji benzynowej? No właśnie! Przecież to życie! Kto by się w Turcji przejmował rozmową ze znajomym (lub nie) zatrzymawszy się na skrzyżowaniu.. Prawdziwe ludzkie zachowania, bez pozoranctwa, bez zbędnych reguł i 'przepisów prawa'.
Kobiety przesiadują przed domami (oczywiście po pracy, czyli po wykonaniu prac domowych), mężczyźni popijają słodką herbatę z tulipana, rozmawiają, grają w backgamon lub remika. Dla jednych to codzienność, inni pracują w biurowcach. Nie było mi dane zgłębienie tematu, jednak domyślam się, że wszyscy poza ludnością żyjącą z turystyki, żyją właśnie w ten sposób. Uprawiają rolę, sprzedają na targu owoce pracy, pracują w małych prywatnych zakładach, sklepach, są kierowcami, pielęgniarkami ... wszyscy otrzymują tą samą średnią płacę... i żyją!, są szczęśliwi. Też tak chcę.
Było mi dane doświadczyć uroków Pamukkale, śnieżnego raju na środku pustyni, Hierapolis z basenem Kleopatry, w lejącym się z nieba żarze Efezie poszukiwałem cienia .. jako turysta byłem, widziałem, nie żałuję i polecam. To trzeba zobaczyć!
Jednak Turcja to wszystko to, co można zobaczyć po drodze. Wynająć auto, zatrzymać się powąchać i posmakować. I tak, jak na południu nie spotkałem się z tym zwyczajem, to na zachodzie w okolicach Marmaris, Bodrum - Turcy piknikują przy drogach, w przydrożnych lasach, na parkingach. Obowiązkowo rozwijają dywan, wystawiają aluminiowe garnki, gorąca herbata, pieczywo, naleśniki, kolby gotowanej kukurydzy, grillowane bakłażany.. urocze!
Tak mocno tym wszystkim przesiąkam przez 2 tygodnie 'wakacji', że wracam ze łzami w oczach i postanowieniem zmiany miejsca na ziemi. Dzisiaj Turcja już się organizuje, rozwija gospodarczo, nabiera tempa. Będzie aspirowała do wejścia do UE? A może wykorzysta potencjał wysoko rozwiniętej Europy, ale kulturowo pozostanie wierna swoim korzeniom i wycofa się z aspiracjami za wschodni parawan? Stanie się nieosiągalna?
Niezależnie od przemian Turcja będzie daleko stąd. Nie pozostaje nic innego, jak samemu się do niej zbliżyć :) Nasz codzienny pęd do sukcesu, za pieniądzem potrafi męczyć i wyniszczać. Dlaczego tam tego nie ma.. a liczą się więzi, rodzina, sąsiedztwo, codzienność. Za PRL-u było podobnie, szczęście odnajdywało się nie w pieniądzu, a solidarności, równości, codziennym przeżywaniu dnia i cieszeniu się tym co jest dostępne.
No dobra. Jutro trza iść do fabryki. I jak Tusk zapowiada pracować będę do 67 roku życia. Zakładając, że wygram w totka, to tuż przed 70-tką, będę oglądał piękne i młode europejki na tureckich plażach :))

Komentarze