Lanzarote i ciagle żywy duch Cesara Manrique.

Hiszpański architekt, artysta malarz, rzeźbiarz i ekolog, prawie całe życie był związany z tą najbardziej wulkaniczną wyspą archipelagu Wysp Kanaryjskich. Już za młodu fascynowała go gra kolorów i wulkaniczne formy. Jego ulubieni artyści - Picasso i Matiss - skłaniały do tworzenia abstrakcyjnych i surrealistycznych dzieł.

Przedstawiam Wam Cesara Manrique i jego dom - wyspę Lanzarote.
Cesar postanowił tworzyć w zgodzie z prawami natury, tak aby wyspa stała się najpiękniejszym i najciekawszym miejscem na świecie. Prowadził przy tym kampanię zachowania tradycyjnego budownictwa dwukondygnacyjnego, był przeciwny ustawianiu tablic reklamowych, wychodząc z założenia, że szpecą one krajobraz. Jego niezwykłą wyobraźnię i poszanowanie przyrody widać w każdym dziele. Na całej wyspie nie zobaczyłem baneru reklamowego, natomiast z łatwością można napotkać na swej drodze dzieła Manrique. W sumie Lanzarote, jako wyspa, to jego wielki dom :)

Manrique swój dom wybudował ... w korycie zastygłego potoku wulkanicznej lawy. Dom zupełnie niepozorny z zewnątrz, jednak w środku skrywa w powietrznych jaskiniach wulkanicznych pokaźny labirynty kolejnych pomieszczeń. Dziś dom pełni funkcję fundacji i muzeum, udostępniony został turystom po śmierci artysty (Manrique zginął w wypadku samochodowym w 1992 roku tuż obok własnego domu).

(ogród przed domem)

(instalacje przed domem)

(dom postawiony jest na morzu lawy.. i wewnątrz niej samej ;)

 (widok z okna pracowni)

(bliski kontakt z przyrodą .. lawa wlewa się przez okno.. oczywiście w oknie jest szyba  ;)

(a takie tam)

 (pokój biały we wnętrzu bąbla zastygłej magmy)

(pokój czerwony)

Bardzo interesujący jest jeszcze basen i grillowisko, ale gdzieś mi fotki wcięło.
O, znalazłem basen! :)





Inne dzieła Manrique:

Ogród kaktusowy „Jardin de Cactus - zgromadzono tam około 10 tys. okazów kaktusów. Przed ogrodem stoi wielki pomnik kaktusa jego projektu :)













Park wulkaniczny Timanfaya -  przed wejściem stoi symbol Parku - diabeł. Oczywiście projektu Manrique. Zaprojektował on też restaurację „El Diabolo”, w której można zjeść mięsiwo pieczone na grillu "zasilanym" temperaturą z wnętrza ziemi ;)


 (restauracja)



(Parking przed restauracją - stąd ruszają autokary do ścisłego Parku. Proponuję być tam przed godz 10, aby uniknąć kolejek  i aby znaleźć miejsce na parkingu)







(Widok na restaurację ze szczytu wulkanu) Wygląda jak kwatera SS  ;-)



 Jaskinie "Cueva de Los Verdes" oraz „Jameos del Aqua - system jaskiń powstał w wyniku szybszego stygnięcia lawy na jej powierzchni, dzięki czemu płynna lawa przesuwała się pod skorupą i wpadała do morza (1,5 km wgłąb). Jaskina „Jameos del Aqua” powstała przez częściowe zapadnięcie się sufitu tunelu, w którym płynęła lawa. Fenomenem w del Agua jest zbiornik słonej wody na jej dnie. To niewielkie jeziorko leży poniżej poziomu morza i żyje w nim gatunek raka, który odżywia się algami. W normalnych warunkach rączek zamieszkuje oceany na głębokości 3000 metrów (jest cały śnieżno-biały i maleńki.... 1-4 cm).
Oczywiście znakiem firmowym jaskini jest znak raka, autorstwa Cesar Manrique.



Jaskinie powstały naturalnie, gdzie więc w tym dzieło Marique?
W jednej z jaskiń Cesar zaprojektował oświetlenie, którego gra kolorów jest imponująca! Wydobywa niezwykłe kształty wnętrza korytarzy, w których płynęła lawa. Światło wydobywa fakturę ścian dzięki czemu widać, jak jęzor lawy przesuwał się wewnątrz, jak lawa kapała z sufitu.
Druga z jaskiń to już Manrique w całej okazałości. Poszalał. Oaza spokoju, odpoczynku z kapką kulturki (bo w jaskini jest sala teatralna), a jak już będziecie głodni, to jest i restauracja.







Jeden z niesamowitych korytarzy, którym magma ślimaczyła się z wolna zakręcając.. 
W dolnej połowa zdjęcia mamy wodę :-) ... Dzięki temu wraz z oświetleniem Manrique uzyskany został efekt tunelu 360'. Głębokość wody, to jakieś...  20 cm  :))


Punkt widokowy „Mirador del Rio - fantastyczne dzieło! - od strony wejścia wygląda dość niepozornie. Prace budowlane rozpoczęto od usunięcia części góry i w powstałym w ten sposób wyżłobieniu wybudowano restaurację i dwie kopuły. Całość przykryto ziemią. Dziś teren ten jest całkowicie pokryty trawą i zielenią, a cała konstrukcja wygląda jakby była częścią skały.


W restauracji są dwa niezwykle szerokie okna, uznawane przez Manrique jako "okno w kosmos". Rozpościerająca się z niego panorama na sąsiednie wysepki, szmaragdowe wody oceanu i ginący w oddali horyzont są tak fantastyczne, że aż wydają się być nierzeczywiste.




(niesamowicie mocno wiało! trzymajta się mocno barierek)




Lanzarote jest pełna tajemniczych rzeźb, ruchomych instalacji. Najczęściej są one ozdobą rond i punktów widokowych.
Najsłynniejszy - „Monumento al Campesino”, 18-metrowy pomnik wykonany ze starych rybackich pojemników. Stoi w środku wyspy koło San Bartolome. Projekt upamiętnia pracę i trud miejscowych ludzi walczących o byt na tej wulkanicznej ziemi.

(Uwielbiałem przejeżdżać przez to rondo, aż kusiło, by wprawić się w ruch obrotowy i obserwować poruszającą się instalacje na wietrze, każdy jej kawałek kręcił się, obracał, czarował .. dla mnie magia!
A że wyspa malutka, to jeżdżąc z jednego jej końca na drugi, było kilka okazji do podziwiania tego dzieła :)


Niestety to rondo zaliczyłem tylko raz... a instalacja równie ciekawie poruszała się na wietrze.

Zwiedzając wyspę nie trudno zauważyć konsekwencje budownictwa i kolorów, o co walczył Manrique. Bielone domy są ozdabiane pomalowanymi na zielono lub niebiesko drzwiami, okiennicami i specyficznymi kominami.









Do ciekawostek architektonicznych Lanzy należy również dom Omara Sharifa zwany LagOmar. Zaprojektowany w latach 70' przez Jesus Soho, który kierował się ideami Manrique. Mariaż czerwonych wulkanicznych skał z zieloną roślinnością, białymi ścianami oraz układem pomieszczeń, które wnikały w skały, miały przywodzić wspomnienia z arabskich Opowieści 1001 nocy.  Wykonawcą przedsięwzięcia był Sam Benady, który jak legenda głosi zaproponował partyjkę brydża, to wtedy na szali postawił swoją posiadłość. Omar z chęcią przyjął wyzwanie. Uwielbiał hazard, piękne kobiety i wieczną zabawę.. w tamtym czasie był bardzo znanym i bogatym aktorem. Przyjmując wyzwanie Omar nie wiedział, że oprócz tego, że Sam Benady jest deweloperem, to również mistrzem brydża w Europie.... Po tej przegranej podobno już nigdy nie wrócił na wyspę.







Dom dzisiaj służy za restaurację + ogród, ale wydzielone są też 2 części, które goście mogą wynająć na dłuższy czas i cieszyć się ogrodami i prywatnymi basenami.

Pomijając wszystko co ma związek z Cesarem Manrique - wyspa jest przepiękna sama w sobie!
Można ją zwiedzać i wypoczywać nie wiedząc dlaczego wygląda tak, a nie inaczej, nie wędrując śladami Manrique.
Z całą pewnością jest mega specyficzna, bo czarna, szara, księżycowa, brak tu roślinności, a wiatr potrafi być dokuczliwy (my akurat trafiliśmy na wietrzne warunki - czerwiec). Nie brakuje tu pięknych plaż - polecam Playa del Papagayo i wszystkie inne w tej części wyspy (Playa de Mujeres, Playa del Pozo) - wyspę zjechaliśmy kilka razy w każdym kierunku i zdecydowanie to jest plaża nr 1.








A jak ktoś nie lubi plażować, ale chce poczuć i zobaczyć potęgę żywiołu, koniecznie musi zobaczyć Los Hervideros, formacje skalne na urwistym wybrzeżu, ostre, groźne. Tworzą system jaskiń, ostrych wcięć i korytarzy. Uderzająca z ogromną siłą woda robi tam niezłą zadymę :)

 


Na Lanzie duch Cesara Manrique jest ciągle żywy.

Komentarze